Zbyt szybko, zbyt wolno albo wcale

Wytrysk przedwczesny to prawdopodobnie najczęściej spotykana odmiana zaburzeń seksualnych u mężczyzny. Trudno określić, ilu mężczyzn boryka się z tym rodzajem seksualnych problemów, ponieważ wielu z nich w ogóle nie uświadamia sobie, że ma jakiś seksualny problem; część par uznaje zbyt wczesny wytrysk za prawidłowy.Trudność w omawianiu przedwczesnego wytrysku polega na trudności w zdefiniowaniu tego zjawiska. Dwadzieścia lat temu uważano, że mężczy­zna ma przedwczesny wytrysk, jeśli uzyskuje orgazm i wytrysk, zanim wprowadzi prącie do pochwy lub w ciągu 30 sekund od wprowadzenia. Definicja ta nie była dokładna: posługiwanie się nią prowadziło do stoso­wania rozmaitych „domowych sposobów leczenia" tylko mężczyzny. W za­kres tego „domowego leczenia" wchodziło zalecanie ćwiczeń psychicznych podczas stosunku dla odciągnięcia uwagi od tego, co nastąpi; masturbacja tuż przed stosunkiem; stosowanie grubej prezerwatywy lub maści znieczu­lającej dla obniżenia wrażliwości prącia na dotyk; alkohol lub środki uspo­kajające, a także zadawanie sobie bólu (gryzienie warg lub wbijanie pa­znokci w ciało) w czasie stosunku. Żadna z tych metod nie dawała zado­walających rezultatów.Współczesne badania ujawniły ograniczenia wspomnianej definicji. Za­proponowano więc inną, która mówi, że przedwczesny wytrysk to wytrysk albo przed wprowadzeniem prącia do pochwy, albo, co jest częstsze, po wejściu do pochwy, ale tak szybko, że osiągająca prawidłowy orgazm ko­bieta ma z takiego stosunku niewielką przyjemność (albo wcale). Definicja ta nie uwzględnia żadnych przedziałów czasowych i nie odnosi się do mężczyzny, który wprawdzie osiąga wytrysk bardzo szybko po wprowadze­niu prącia do pochwy partnerki, ale zaspokaja ją seksualnie, pomagając jej uzyskać orgazm w czasie przedłużonej gry seksualnej, albo też jego part­nerka również bardzo szybko osiąga orgazm. W definicji tej pomija się fakt, że wielu kobietom dają przyjemność ruchy frakcyjne prącia w pochwie, a także bliski kontakt cielesny, który występuje przy dłużej trwającym sto­sunku płciowym.Mężczyzna z przedwczesnym wytryskiem dręczy się, że nie jest w stanie kontrolować swej reakcji seksualnej i że gwałtownie następuje u niego późny etap fazy plateau (w którym wielu mężczyzn może się dość długo utrzymywać) i wytrysk jest nieunikniony. Innymi słowy, mężczyzna z przed­wczesnym wytryskiem to jakby przeciwieństwo kobiety, która nie może osiągnąć orgazmu. W jej przypadku informacje z ośrodka seksu w mózgu hamują odruch wywołujący orgazm; w jego przypadku informacje z mózgu wzmacniają odruch wywołujący orgazm i wytrysk.Przedwczesny wytrysk można w pewnym senie porównać z moczeniem się do łóżka. Małe dziecko nie ma kontroli nad pęcherzem i kiedy mocz napiera na pęcherz, pojawia się odruch, który sprawia, że pęcherz się kurczy i dziec­ko się moczy. Dziecko rośnie i stopniowo uczy się tłumić ten odruch i wstrzymywać oddawanie moczu aż do właściwego momentu. Mężczyzna z przedwczesnym wytryskiem jest poniekąd jak dziecko; nie ma wyrobionej umiejętności powstrzymywania wytrysku do odpowiedniej chwili. przedwczesny wytrysk to nie tylko powód frustracji partnerki; seksual­na przyjemność mężczyzny jest również o wiele mniejsza. Mężczyźni leczeni z powodu przedwczesnego wytrysku stwierdzili, że przed leczeniem orgazm był o wiele mniej intensywny. Niektórzy mówili, że było to tak, jakby ich prącie było w momencie wytrysku znieczulone. Przedwczesny wytrysk wywołuje rozdrażnienie u obojga partnerów. On ma poczucie winy wynikające z „niemocy" seksualnej, ona czuje się sfru­strowana, odrzucona, może też odczuwać wrogość wobec mężczyzny, który według niej ignoruje jej potrzeby seksualne. Z każdej z podanych definicji wynika jednak w sposób oczywisty, że przedwczesny wytrysk jest problemem tylko dla tego mężczyzny, którego łączy z partnerką rzeczywiste partnerstwo i który pragnie, by czerpała ona ze stosunku płciowego tyle przyjemności, ile on sam. Jeśli partner został wychowany w tradycji socjokulturowej, która mężczyźnie przypisuje rolę dominującą i odrzuca wspólnotę układu seksualnego między partnerami, to taki partner nie będzie traktował zbyt wczesnego wytrysku jako problemu; również jego partnerka. W takich przypadkach gra seksualna jest krótka (albo nie ma jej wcale), porozumienie między partnerami żadne, stosunek nagły, krótki, z szybkim wytryskiem. „Łubudu i starczy, moja pani". W tego typu seksualnych (i małżeńskich) układach partnerskich na ogół stosowane są podwójne kryteria oceny seksualności. Kobieta dowiaduje się, że tak właśnie powinno wyglądać współżycie seksualne. Może też być tak mało seksualnie rozbudzona, że zbyt szybki wytrysk u partnera trak­tuje jako szczęśliwe uwolnienie jej od niemiłego „obowiązku" współżycia, egzekwowanego przez nie zwracającego uwagi na jej odczucia mężczyznę. Jej niechęć do współżycia staje się większa, jeśli mężczyzna od razu po wytrysku stacza się z niej bez jednego bodaj miłego słowa i zasypia chra­piąc obok rozdrażnionej, nie mogącej zasnąć kobiety. Z kolei mężczyzna, który stale ma przedwczesne wytryski, zaczyna się denerwować, że jest w seksie stroną, która niczego nie daje, a wszystko bierze; kobieta może też wcześniej czy później zacząć się na to uskarżać. Pobudzona erotycznie wzajemnymi pieszczotami, czekająca na sprawiające jej rozkosz ruchy frykcyjne prącia w pochwie, mająca nadzieję, że sama również przeżyje orgazm, odkrywa, że partner ma wytrysk niemal w tym samym momencie, w którym wprowadza prącie do jej pochwy, a ona po­zostaje nie zaspokojona i rozdrażniona. Kiedy ten model współżycia utrzy­muje się kilka miesięcy, oboje partnerzy zaczynają się denerwować. I jeśli nie potrafią rozmawiać na temat swoich problemów seksualnych, napięcie narasta. Kobieta jest rozdrażniona nie rozładowanymi potrzebami seksual­nymi; mężczyzna wpada w lęk, gdyż czuje, że nie zaspokaja partnerki seksualnie, i nabiera przekonania o utracie męskości. Nie mogą wyjść z zaklętego kręgu niemocy. Aby go przerwać, trzeba im pomóc. U jakich mężczyzn występuje takie zaburzenie? Jakiej pomocy należy \ udzielić? Odpowiedź na pierwsze pytanie jest wciąż niejasna. Odpowiecj-na drugie brzmi, że prawie każdego mężczyznę można wyleczyć z przert wczesnego wytrysku, jeśli podejmie się tego doświadczony terapeuta, 0raz - co istotniejsze - jeśli będzie w tym brała udział kochająca, świadoma sw -roli, współpracująca partnerka. Badania przeprowadzone w kilku poradniach seksuologicznych wska­zują, że mężczyźni cierpiący na przedwczesny wytrysk często mieli seksu­alnie zahamowanych rodziców, którzy uczyli syna, że seks to coś wstręt­nego. Pierwsze seksualne kontakty chłopca, a potem młodego mężczyzny były obciążone poczuciem winy. Mógł on mieć pierwsze doświadczenia seksualne z prostytutką, która chciała, by szybko „z tym skończył", albo też jego pierwszy kontakt seksualny z dziewczyną odbył się w nieodpowie­dnim miejscu, gdzie parę mogli zaskoczyć rodzice lub przechodnie. Wywo­łany taką ewentualnością strach prowadził do ukradkowego, pośpiesznego, nie dającego przyjemności przeżycia seksualnego, i mogło to się potem często powtarzać. Teoria, że większość mężczyzn borykających się z problemem przed­wczesnego wytrysku miała początkowe kontakty seksualne wybitnie stre­sujące, nie jest jedyną. Przeciwko niej przemawia fakt, że wielu mężczy­znom zdarza się odbywać pośpieszne, ukradkowe stosunki seksualne, ale tylko niewielu z nich ma przedwczesne wytryski. Poza tym u mężczyzn leczonych na tę dolegliwość, którzy osiągając wysokie podniecenie obawiali się, że szybko dojdzie u nich do wytrysku, bardzo rzadko zdarzał się wy­trysk zbyt wczesny. Inne teorie na temat przedwczesnego wytrysku opierają się na poglądzie Freuda, że mężczyźni cierpiący na tę dolegliwość podświadomie nienawidzą kobiet. Dokonują szybkiego wytrysku, aby pozbawić partnerkę rozkoszy seksualnej, „użyć" jej jako „naczynia" dla nasienia, „splamić" ją. Freudyści upatrują źródeł tej wrogości do kobiet we wrogości do matki; nienawidzący swej matki mężczyzna chce w ten sposób stłumić tę wrogość. Tak się jednak niefortunnie dla psychoanalityków składa, że tylko niewielu męż­czyzn spośród tych, którzy mają przedwczesny wytrysk, okazuje wrogość wobec kobiet, natomiast terapia psychoanalityczna jest kosztowna, długo­trwała i zazwyczaj nieskuteczna. Jedna z teorii mówi, że mężczyzna mający przedwczesny wytrysk jest uwikłany w „grę sil" z kobietą; chce ją zdominować, ujarzmić. Uważa jed­nak, że to ona usiłuje zdominować jego, i jest przekonany, że próbuje tego dokonać, opóźniając u niego orgazm do momentu, kiedy i ona zacznie przeżywać szczyt rozkoszy. Aby udowodnić swą niezależność i zarazem „ukarać" kobietę, mężczyzna dokonuje szybkiego wytrysku. Teoria jest raczej zabawna i niewiele argumentów da się znaleźć na jej poparcie, leczenie zaś zmierzające jedynie do poprawy ogólnych stosunków między małżonkami, bez brania pod uwagę szczególnego problemu przedwczesnego wytrysku, nie kończy się sukcesem. najbliższa prawdy, gdyż najbardziej odpowiadająca sytuacji klinicznej, st teoria, iż przedwczesny wytrysk stanowi wywołaną strachem reakcję wczesne, nie dające zadowolenia i stresujące przeżycia seksualne. Z pozbawionych przyjemności doświadczeń mężczyzna dowiedział się, że seks to coś ukradkowego, szybkiego, obciążonego poczuciem winy, tyleż rzviemnego, co wstydliwego. Coś, co powinno się robić szybko i w wysoce stresujących okolicznościach. Taki mężczyzna wyrobił w sobie wzorzec odpowiedzi na stymulację seksualną, polegający na tym, że szybko się podnieca, jest niezdolny do panowania nad podnieceniem i utrzymywania się w późniejszej fazie plateau. Pełen strachu o swe możliwości seksualne, utracił zdolność świadomego panowania nad swym podnieceniem seksual­nym; strach został zepchnięty do podświadomości, gdzie napędza szybką odpowiedź, która stała się jedynym sposobem reakcji na podniecenie se­ksualne. Bodziec seksualny wymknął się spod kontroli mózgu. Inne przypadki przedwczesnego wytrysku wiążą się z żywieniem przez mężczyznę nadmiernych obaw o zaspokojenie seksualne partnerki. Jeśli nie wie on przy tym, że wielu kobietom nie udaje się osiągnąć orgazmu w czasie wykonywania ruchów frykcyjnych przez mężczyznę, to widząc, że jego partnerka nie osiąga orgazmu, dochodzi do przekonania, że poniósł klęskę. Może wreszcie utracić kontrolę nad wytryskiem, który stopniowo będzie następował coraz szybciej. Każdemu mężczyźnie zdarza się, że ma bardzo szybki wytrysk, i jest to normalne. Przyczyną przedwczesnego wytrysku może stać się szczególne przeżycie, zwłaszcza podniecający kontakt erotyczny, stan nadmiernej po­budliwości. „Problem" kończy się wraz z ustaniem działania wyjątkowych bodźców. Tylko wtedy, gdy zbyt szybki wytrysk występuje u mężczyzny stale, można mówić o prawdziwej dysfunkcji seksualnej. Typowym przykładem tej niewydolności seksualnej jest przypadek Johna. Głównym źródłem jego wiedzy seksualnej były rozmowy kolegów na temat seksu oraz ich przechwałki o prawdziwych bądź wyimaginowanych podbo­jach seksualnych. Mając 17 lat, John poznał swą pierwszą dziewczynę. Młodzi szybko doszli do etapu pettingu, stopniowo coraz ostrzejszego. Obydwoje nie mieli doświadczenia i obydwoje czuli wielkie napięcie seksualne. Czasami po namiętnych pocałunkach John bawił się piersiami dziewczyny, a ona pocie­rała jego wzbudzony członek, wystający z rozpiętych spodni. Ponieważ oby­dwoje bali się następstw stosunku seksualnego, następny ich „krok" na drodze do współżycia był również półśrodkiem. John kładł się na dziewczy­nie, na ogół całkowicie ubrany, i symulował stosunek bez prób penetracji pochwy. Ponieważ obydwoje mieli uzyskać w ten sposób szybkie rozładowa­nie napięcia seksualnego, w tym pozornym stosunku John dochodził szybko do wytrysku. Przyswajał sobie model zachowania seksualnego, w którym, gdy tylko wprowadza się prącie do pochwy, natychmiast następuje wytrysk. Któregoś wieczora dziewczyna pozwoliła na więcej - zbliżenie nastąpiło na tylnym siedzeniu samochodu chłopaka. Podniecony pettingiem John bardzo chciał włożyć członek do pochwy dziewczyny i trochę mu to nie szło. Kiedy wreszcie się z tym uporał, wydawało mu się, że słyszy odgłos zbliżających się do samochodu kroków. Z niebywałą szybkością osiągnął orgazm i wytrysk, wycofał się, zapiął spodnie i odsunął się od dziewczyny. Przez następne kilka lat prowadził aktywne życie seksualne, ale za każdym razem, gdy dochodziło do stosunku, wszystka kończyło się bardzo szybko: trzy, cztery pchnięcia i wytrysk. Kilka razy zdarzył się nawet wcze­śniej, nim wprowadził prącie do pochwy partnerki. Większość jego partne­rek była równie mało uświadomiona jak on i dziewczyny uważały, że wszy­stko jest w porządku. Co prawda jedna z nich wyśmiała szybki wytrysk u Johna i zażądała od niego zaspokojenia, lecz John uznał, że jest nadpobu­dliwa seksualnie, w przeciwieństwie do „miłych" dziewcząt, które spotykał dotychczas. Gdy się ożenił, model jego zachowania seksualnego nie uległ zmianie. Współżycie seksualne według niego polegało na grze wstępnej, która spra­wiała przyjemność zarówno jemu, jak i jego żonie, oraz szybkim wytrysku, co satysfakcjonowało jego, ale żonę pozostawiało w stanie seksualnego rozdrażnienia. Frustracja młodej kobiety rosła, ponieważ masturbację uważała za coś złego, a seks oralny ją odstręczał. Matka uprzedziła ją, że kobieta powinna być przygotowana na okres wspólnego przystosowywania się i że często zdarza się, że przyjście na świat dziecka poprawia sytuację w małżeństwie. John w rozmowach z kolegami dowiedział się, że kobieta powinna osiągać orgazm równie szybko jak mężczyzna. Jeśli nie - jest zimna. Urodziło się dziecko i zajęta opieką nad dzieckiem i niezadowolona ze współżycia seksualnego żona stwierdziła, że seks jest jej mało potrzebny, a gdy już dochodziło do zbliżenia, zachowywała się obojętnie. John upewnił się, że poślubił kobietę oziębłą. Jego żona z kolei czuła się tylko „wykorzy­stywana" i miłość fizyczna w ich małżeństwie się skończyła. Ani John, ani jego żona nie umieli rozmawiać o wspólnych problemach seksualnych i w obojgu narastała wywołana nimi frustracja. John zaczął znajdować prete­ksty do późnych powrotów do domu. Kiedy byli razem, kJócili się nieustan­nie i dokuczali sobie. Żona, której depresja ciągle się pogłębiała, trafiła do lekarza i dostała tabletki na poprawę nastroju, lekarz bowiem nie miał ani czasu, ani przygotowania, by dojść do wniosku, że powodem depresji ko­biety może być frustracja seksualna. Zaburzenie w postaci przedwczesnego wytrysku występuje w kilku stop­niach natężenia i na każdym może być leczone. W formie najostrzejszej, która jest również najbardziej frustrująca dla kobiety, wytrysk nasienia następuje natychmiast w momencie dotknięcia obnażonego członka- męż­czyzna może mieć też wytrysk w reakcji na bodziec, jakim jest oglądanie zdjęć nagich kobiet. Na szczęście, takie przypadki są niezmiernie rzadkie. W formach łagodniejszych mężczyzna ma wytrysk w czasie gry wstępnej. W większości przypadków przedwczesny wytrysk następuje albo przy wprowa­dzaniu prącia do pochwy, albo po wykonaniu przez mężczyznę kilku ru­chów frykcyjnych. Kiedy pary takie jak John i jego żona uświadamiają sobie istnienie problemu seksualnego, to albo się z nim godzą, albo próbują sobie jakoś poradzić. Jeśli wybiorą drugie wyjście, mogą postąpić zgodnie z jednym z opisanych niżej scenariuszy. Pierwszy to samodzielne szukanie przez mężczyznę sposobów poprawy sytuacji. Uważa on wtedy, że szukając pomocy u osoby trzeciej przyznaje się, że nie jest dobrym kochankiem; deprecjonuje to jego obraz własny jako mężczyzny. Tak więc nie szuka pomocy, lecz wypróbowuje „domowe" spo­soby opóźnienia wytrysku. W czasie pieszczot stara się uciec w myślach od seksu. Koncentruje się na przebiegu dnia pracy, wydarzeniach z ostatnich wakacji, filmie lub programie telewizyjnym, który oglądał, lub czytanej ostatnio książce, czy też próbuje rozwiązać złożony problem matematyczny. Stwierdza jednak zazwyczaj, że taka terapia nic nie daje i nie powstrzymuje go przed zbyt szybkim zakończeniem stosunku. Próbuje też czasem zada­wać sobie ból fizyczny, odrywający jego uwagę od seksualnego problemu -kluje się w policzek bądź szczypie, napina mięśnie okołoodbytnicze, próbu­jąc opóźnić odruch wytrysku. Jeśli jest wrażliwym kochankiem, rozumie, że jego dysfunkcja zmniejsza przyjemność seksualną odczuwaną przez partnerkę i, aby opóźnić swój orgazm, prosi ją, by nie zwracała na niego uwagi, podczas gdy on stara się doprowadzić ją ku granicy orgazmu. Sądzi, że potem wprowadzi prącie do jej pochwy i, zanim on skończy, ona będzie szczytować. Bardzo rzadko kończy się to sukcesem, ponieważ wyraźne podniecenie kobiety jest dla niego sygna­łem wyzwalającym i mężczyzna nie jest w stanie zatrzymać wytrysku. To jest właśnie istota problemu. Mężczyzna nie może zapobiec osiągnię­ciu stadium podniecenia seksualnego, w którym orgazm jest już u niego nieunikniony. Drugi scenariusz to zmniejszanie seksualnych lęków mężczyzny przez ograniczanie współżycia seksualnego. Mężczyzna uważa, że jeśli nie będzie uprawiał seksu, nie będzie też miał przedwczesnych wytrysków i nie będzie musiał przeżywać na nowo swych seksualnych „klęsk". Trzeci scenariusz wygląda następująco: mężczyzna żywi coraz większe obawy o swą męskość, ale nie potrafi się zdecydować na podjęcie jakichś kroków, a jednocześnie z powodu zahamowań nie może zdobyć się na roz­mowę z żoną. W ucieczce przed nasilaniem się obaw, staje się impotentem. W czwartym scenariuszu narasta frustracja obojga małżonków, pojawia się wrogość i para się rozchodzi. W piątym scenariuszu oboje poszukują kompetentnej pomocy. Może być ona rozmaita. Żona może szukać pomocy u psychiatry w przekonaniu, że gdyby tylko udało się jej uzyskać natychmiastowy orgazm, problem byłby rozwiązany. Niestety, takie podejście w najlepszym razie jest tylko łagodze­niem konfliktu, w najgorszym zaś - przynosi szkodę. Żona może też nale­gać, by to mąż szukał pomocy u specjalisty. Takie rozwiązanie, choć ukie­runkowane na podstawowy problem, jest również niewłaściwe. Są jeszcze dwie inne możliwości. Kobieta znajdzie zaspokojenie seksu­alne z innym partnerem (mężczyzną lub kobietą), co zdecydowanie nie przywróci harmonii w jej małżeństwie, lub para będzie szukać profesjonal­nej pomocy. Jest to jedyne rozwiązanie, które umożliwi przetrwanie związ­ku i da pewność zlikwidowania problemu mężczyzny. Najwybitniejsze zasługi w leczeniu przedwczesnego wytrysku położyli William Masters i Virginia Johnson, działający w St. Louis. W ciągu ostat­nich czternastu lat leczyli oni ponad 200 par, których problemem był przedwczesny wytrysk, przy czym tylko w czterech przypadkach leczenie nie dało skutków. Opracowany przez Mastersa i Johnson program, w ramach założonej przez nich fundacji o nazwie Reproductive Biology Research Foundation, jest dość skomplikowany. Punktem wyjścia jest założenie, że większość form dysfunkcji seksualnych jest nabyta i spowodowana negatywnymi doświadczeniami seksualnymi. Można się ich pozbyć. Odnowa funkcji se­ksualnych, którym przywróci się harmonię i które zaczną być źródłem przyjemności, usunie seksualną dysfunkcję. Zdaniem Mastersa i Johnson dysfunkcja seksualna jest problemem, który musi rozwiązywać para - on i ona - i nigdy się nie pomoże, lecząc tylko jednego z partnerów. Są prze­konani, że nie ma takiego problemu seksualnego, który dotyczyłby tylko jednego z partnerów. W terapię muszą być zaangażowani oboje. Masters i Johnson uważają też, że - szczególnie w przypadku męskich zaburzeń seksualnych - strach przed niedostateczną sprawnością seksualną stanowi zagrożenie nie tylko dla psychiki mężczyzny, ale i dla jego męskości. Męż­czyźni z przedwczesnym wytryskiem dręczą się, że ich „możliwości" w po­równaniu z innymi mężczyznami są niższe i że jako kochankowie w ogóle się nie sprawdzają. Masters i Johnson twierdzą również, że w seksie pod­stawową sprawą jest porozumienie między partnerami, a komunikacja może być zarówno słowna, jak i niewerbalna. Jak już wspomniałem, leczenie w Fundacji jest drogie i obwarowane warunkami, by małżonkowie (lub mężczyzna i „partnerka zastępcza") prze­bywali w Fundacji. Równie dobre rezultaty, przy mniejszym nakładzie kosztów, daje seria wizyt u terapeuty, przedzielonych odrabianiem „pracy domowej" w ciągu dnia. We wszystkich sposobach leczenia przedwczesnego wytrysku sugeruje się, by pierwszy krok w leczeniu stanowiła rozmowa mężczyzny z terapeutą. Terapeuta pyta mężczyznę o jego podejście do spraw seksu, poznaje historię małżeństwa, przegląda kartę zdrowia pacjenta oraz bada jego stan psychicz­ny; to ostatnie, by sprawdzić, czy mężczyzna nie cierpi na schorzenia na tle depresyjnym. Następnie terapeuta przeprowadza rozmowę z małżeństwem, później zaś czasem chce porozmawiać tylko z żoną pacjenta. Terapeuta cza-sem też bada mężczyznę pod kątem stanu zdrowia fizycznego. Następny krok para podejmuje wraz z terapeutą; partnerzy poznają wzajemnie swą seksualną anatomię oraz seksualne funkcje. Rozmawiają, ze sobą o sprawach współżycia seksualnego. Uczą się wzajemnego dotykania oraz pieszczenia. Dopiero po zakończeniu przygotowań ogólnych rozpoczy­na się terapia konkretnego problemu seksualnego. W fazie wstępnej szcze­gólnie ważne jest przeznaczenie pewnego czasu na „ogniskowanie uwagi na wrażeniach zmysłowych". W późniejszych etapach zachęca się kobietę do ustalenia, jakie formy stymulacji genitalnej są dla mężczyzny najlepsze. Mężczyzna może pragnąć, by pieściła ona jego prącie palcami, ustami lub też by kładła członek między piersiami. Jeśli ta stymulacja prowadzi do wytrysku, partnerzy nie muszą zajmować się wzajemnym badaniem swych ciał i poznawaniem pragnień. Na tym etapie zaleca się mężczyźnie egoizm i ignorowanie potrzeb seksualnych kobiety. Ma się całkowicie koncentro­wać na sprawiających mu przyjemność doznaniach, których źródłem jes t pobudzany członek. Mężczyzna zamyka oczy i, nie manipulując rękamii koncentruje się na swych erotycznych fantazjach i na tym, co odczuwa. W ten sposób zmniejsza się w nim poczucie zagrożenia; wie, że kobieta jes 1 szczęśliwa, mogąc pomóc mu w przezwyciężaniu jego problemu, co z kolei później pomoże jej w uzyskaniu większej przyjemności seksualnej. Opisana metoda jest absolutnym przeciwieństwem tej, którą dawniej stosowali terapeuci, uważając, że mężczyzna z przedwczesnym wytryskienr. nie powinien być dotykany w czasie gry wstępnej, a podczas stosunku; powinien odwracać swą uwagę od tego, co robi, myśląc o sprawach jalł najdalszych od erotyki. W tej metodzie procent wyleczeń był niski. Teraz para jest już gotowa do podjęcia gry seksualnej. Małżonkowi* rozpoczynają stymulację genitalną, która ma wyćwiczyć mężczyznę, tak by potrafił opóźniać u siebie szczytowanie. Masters i Johnson zalecają, b) kobieta stymulowała mężczyznę, siedząc oparta plecami o wezgłowie łóżka* podczas gdy mężczyzna, zwrócony do niej twarzą, leży na plecach między jej nogami, na których opiera swoje nogi. Moim zdaniem para powinna po prostu przyjmować taką pozycję, która daje obojgu partnerom najwięcej przyjemności. Jakąkolwiek jednak pozycję by wybrali, kobieta musi mięt łatwy dostęp do genitalnego rejonu ciała mężczyzny. Najpierw pobudza ona prącie do pełnej erekcji, potem stosuje zaproponowaną w 1969 r. przez d:r Jamesa Semansa „technikę ściskania" (rys. 9.1). Gdy napięcie seksualni! mężczyzny wzrasta, tak że czuje on nadchodzące szczytowanie, sygnalizujjt partnerce, by przestała go stymulować, i wtedy ona zmniejsza w nim popę:t do wytrysku przez mocne ściskanie prącia tuż poniżej żołędzi. Kciukiem naciska wędzidełko, a palcami wskazującym i serdecznym okolicę prącia i drugiej strony, tuż pod koroną żołędzi. Jeśli kobieta ściska w ten sposóit prącie mocno przez 3 do 5 sekund, mężczyzna traci pcpęd do wytrysku, oczywiście jeśli nie doszedł do nieodwracalnego stadiun odruchu. Dość szybko uczy się przewidywać te odczucia i może sygnalizować partnerce, by rozpoczęła naciskać prącie przed dojściem do tej fazy. Śtiskanie czy naci­skanie musi być mocne, inaczej nie powstrzyma się wyrysku. Partnerka na pewno nie wyrządzi żadnej krzywdy mężczyźnie - prącie jest znacznie mniej delikatne, niż się sądzi. Uwaga ta odnosi się w :ównej mierze do stymulacji prącia. Partnerka chwyta je mocno i silnie pocera. Jeśli kobieta obawia się, że ściska lub manipuluje penisem mężczyzny ibyt mocno, może się go o to po prostu zapytać. Z całą pewnością jej poWe!

W miarę naciskania przechodzi chęć wytrysku. Kobieta czeka, aż męż­czyzna przestanie odczuwać popęd do wytrysku, choć człcnek będzie nadal w stanie erekcji, po czym na znak partnera ponownie jobudza prącie i znów na znak mężczyzny wstrzymuje pobudzanie i techniką ściskania zapobiega wytryskowi. Cykl stymulacja-ściskanie-ponowna stymulacja powirien trwać 15 do 20 minut, dopóki mężczyzna nie zdecyduje, że chciałby dijść do orgazmu. Celem cyklu „stymulacja-ściskanie-ponowna stymulacja jest pomoc męż­czyźnie w poznawaniu stanu podniecenia seksualnego, któie może utrzymy­wać się bez nieuchronnego wejścia w następną fazę - uwohienia od napię­cia, czyli orgazmu i wytrysku. Inaczej mówiąc, pomaga mu poznać moment, w którym dochodzi do późnej fazy plateau, oraz pozwala, by ośrodek orga-styczny w mózgu mężczyzny przejął kontrolę nad odruchen wytrysku.Kiedy oboje partnerzy dojdą do etapu, w którym mężcyna panuje nad odruchem wytrysku przez pięć stymulacji w czasie jednej gry miłosnej, są już gotowi do próby odbycia stosunku. Kobieta siada okrakiem na mężczy­źnie i wkłada jego członek do pochwy, po czym pozostaje w bezruchu, gdyż ten etap treningu ma na celu, by mężczyzna czuł, iż jego członek znajduje się w nie napierającej, „nie zagrażającej" pochwie. Partnerzy uczą się wza­jemnej komunikacji. Na tym wczesnym etapie terapii może się zdarzyć, że gdy kobieta wykona biodrami ruch do przodu, u mężczyzny nastąpi wytrysk. Kiedy mężczyzna czuje, że zbliża się do szczytu, mówi o tym, a wtedy kobieta unosi się delikatnie i stosując technikę ściskania, obniża jego popęd. Potem siada na nim ponownie i znów pozostaje w bezruchu, dzięki czemu mężczy­zna przekonuje się, że wytrysk nie musi nastąpić zawsze wtedy, gdy jego prącie znajdzie się w pochwie. Masters i Johnson twierdzą, że po trzech sesjach takich ćwiczeń większość mężczyzn potrafi utrzymać członek w pochwie bez wytrysku przez 15 minut. Trening zaczyna dawać rezultaty.Po kilku doświadczeniach z utrzymywaniem prącia w pochwie bez wy­konywania ruchów, mężczyzna zaczyna wykonywać kilka pchnięć wystar­czających do utrzymania erekcji, ale bez doprowadzania do wytrysku.Jeśli para stwierdzi, że więcej przyjemności dają jej inne sposoby, kobieta może wykazać aktywność ruchową i napierać delikatnie, bez ponaglania, na mężczyznę. Mogą też kolejno odgrywać aktywną rolę w trakcie stosunku.Małżonkowie są już przygotowani do końcowego etapu programu. Za­miast pozycji „na górze" kobieta przyjmuje w trakcie odbywania stosunku pozycję „na boku", bo wtedy mężczyzna może być aktywny ruchowo bez obawy przedwczesnego wytrysku. W pozycji bocznej mężczyzna mniej do­minuje i jest mniej „ofensywny", może też lepiej panować nad wytryskiem, tak że możliwe jest przedłużenie czasu trwania stosunku. Przed odbyciem stosunku w nowej pozycji partnerzy powinni wzajemnie się pieścić, przy czym kobieta trzykrotnie stosuje technikę ściskania, zanim wprowadzi prącie do pochwy.Teraz, po upływie trzech do pięciu tygodni od momentu, gdy zgłosili się po pomoc, partnerzy mogą zajmować dowolnie odpowiadającą im pozycję, ale jeśli zdecydują się na pozycję, w której mężczyzna leży na kobiecie, może się zdarzyć, że kobieta będzie musiała najpierw zastosować technikę ściskania, aby mężczyzna pozbył się obaw, że znów dojdzie do przedwcze­snego wytrysku.Niektórzy terapeuci zalecają, aby jeszcze przez 12 miesięcy przy co trze­cim stosunku kobieta stosowała tę technikę; poza tym partnerom pozosta­wia się swobodę eksperymentowania i odbywania stosunku w pozycji, która sprawia im najwięcej przyjemności. Dogodnym czasem do ćwiczenia nowo nabytych umiejętności seksualnych są dni miesiączki u kobiety. Co mie­siąc w tym czasie para powinna znaleźć 15-20 minut na grę seksualną, w której kobieta stosować będzie technikę „stymulacja-ściskanie-ponowna stymulacja"Wydawać się może, że w trakcie ćwiczeń terapeutycznych erotyczne potrzeby kobiety są pomijane. Do pewnego stopnia rzeczywiście tak jest, gdyż celem ćwiczeń jest wytrenowanie przez mężczyznę umiejętności utrzy­mywania przez dłuższy czas członka w pochwie.Nie ma jednak powodu, by mężczyzna nie pomagał partnerce w dochodze­niu do orgazmu przed lub po jego orgazmie czy to przez pobudzanie łechtaczki palcami lub językiem, czy też dowolnymi innymi sposobami, które sprawiają najwięcej przyjemności. To sprawa porozumienia między partnerami.Porozumienie jest nader istotne, gdyż wielu mężczyzn . przewczesnym wytryskiem nie chce (lub nie potrafi) doprowadzić partnerki do orgazmu Masters i Johnson stwierdzili, że w parach stosujących się do programu terapeutycznego kobieta zaczyna uzyskiwać większą satysfakcję seksualną Partnerzy pozbywali się zahamowań - bez skrępowania rozmawiali ze sobą 0 swych doznaniach, wzajemnie dotykali swych ciał, dzięki czemu napięcie między nimi opadało. Zaangażowana w pomoc partnerowi w przezwyciężanie jego seksualnego problemu kobieta miała psychiczną przyjemność z widocznej poprawy, sama też odczuwała mniejsze napięcie seksualne. Choć pozostawała w bezruchu mając w pochwie prącie mężczyzny, jednak aktywnie uczestniczy­ła w przeżywaniu stosunku. Przed terapią często czuła się zdominowaną przez partnera „ofiarą" nagłego, szybko kończącego się ataku seksualnego. Teraz, może po raz pierwszy, uzyskała seksualną wolność i seksualną odpowiedzial­ność i, pomagając partnerowi w leczeniu przedwczesnego wytrysku, zaczęła odczuwać przyjemność, że wytrysk nie następuje tak szybko.

Wytrysk opóźniony

Ten rodzaj niewydolności seksualnej, nie tak często spotykany jak wytrysk przedwczesny, polega na tym, że mężczyzna odczuwa normalny pociąg płciowy, normalne podniecenie, łatwo uzyskuje erekcję, pragnie odbyć sto­sunek płciowy, który daje mu ogromną przyjemność, nie może jednak, mimo przedłużania ruchów frykcyjnych w pochwie kobiety, osiągnąć orga­zmu i dojść do wytrysku.Brak orgazmu mimo intensywnych i długotrwałych ruchów frykcyjnych w pochwie może się zdarzyć każdemu mężczyźnie, ale mężczyzna mający wytrysk opóźniony jest niezdolny do osiągnięcia orgazmu bez względu na to, jak usilnie i jak często próbuje go osiągnąć. Nie ma trudności w uzy­skaniu i utrzymaniu erekcji, ale mimo fantazjowania, potu, czasem też łez, i mimo przedłużanych prób po prostu nie udaje mu się „skończyć". W tym czasie jego partnerka osiągnąć może orgazm, i to nawet kilka razy. Gdyby nie świadomość, że partner ma problemy seksualne, przeżycie seksualne byłoby dla niej wyjątkowo satysfakcjonujące.Niektóre kobiety odmiennie tłumaczą sobie fakt, że mężczyzna nie jest w stanie uzyskać orgazmu. Męskie niepowodzenie w szczytowaniu kobieta może odbierać jako odrzucenie, może też uznać siebie za nieodpowiednią kochankę, która nie potrafi wystarczająco pobudzić mężczyzny.W niektórych przypadkach oboje partnerzy oszukują. Mężczyzna imituje wytrysk (co pozostawia w nim napięcie, chociaż często może on później osiągnąć orgazm onanizując się), kobieta z kolei udaje, iż wierzy w wytrysk u partnera, choć wie, że do niego nie doszło. W rezultacie obydwoje wiedzą, że żadnemu z nich oszustwo nie pomaga.Objawy tego schorzenia mogą być różne. Niektórzy mężczyźni mają normalne wytryski, gdy uprawiają seks z konkretną partnerką, z inną nie są w stanie dojść do końca, zwłaszcza jeśli mężczyzna odczuwa lęk o swą męskość bądź ma poczucie winy z powodu zdrady, albo odczuwa wrogość ¿0 partnerki lub jest nią znudzony. Inni z wielkim wysiłkiem dochodzą do momentu, w którym czują, że wytrysk jest tuż-tuż, ale kończy się to tylko sączeniem spermy zamiast wytryskiwania strug nasienia z prącia, i takie zakończenie nie daje im zaspokojenia. Jeśli mężczyzna jest przeciążony pracą lub zmęczony czy też jest w stanie konfliktu z partnerką, takie opóźnienie wytrysku nie jest niczym niezwykłym i zazwyczaj po pewnym czasie wszystko wraca do normy.Przypadki występowania od czasu do czasu wytrysku opóźnionego nie mają żadnych negatywnych następstw. Mogą stać się nawet okazją do zaba­wy seksualnej, oczywiście pod warunkiem, że partnerzy potrafią ze sobą o tym rozmawiać. Jednakże wytrysk opóźniony nie ustępujący stanowi już dysfunkcję seksualną, choć - co zaskakujące - wielu mężczyzn osiąga wy­trysk, jeśli kobieta pobudza prącie palcami lub ustami. U niektórych męż­czyzn obawa przed niezdolnością do wytrysku wywołuje takie zaburzenia psychiczne, że albo unikają współżycia, albo stają się impotentami.Niektórzy z mężczyzn uskarżający się na opóźniony wytrysk odebrali w dzieciństwie szczególnie surowe wychowanie. Niejednokrotnie w domu dominującą osobą była matka, która przez całe dzieciństwo chłopca pod­kreślała swe sztywne religijne zasady i pogląd, że seks jest „brudny". Tego typu negatywne wpływy są zazwyczaj przezwyciężane przez późniejsze, bardziej realistyczne podejście do seksu, ale w niektórych mężczyznach „krzepnie" ten przyswojony w dzieciństwie pogląd na seksualność człowie­ka. Takie podejście do spraw płci może być jeszcze wzmocnione przez traumatyczne doświadczenia seksualne w życiu dorosłym, utrwalające prze­konanie, że seks to rzecz niemiła.Surowe moralne wychowanie może również doprowadzić do tego, że mężczyzna nie potrafi wyrazić żadnych emocji. Nauczono go (lub sam się nauczył) panować nad emocjami, szczególnie nad gniewem, który zawsze tłumił. Ma również skłonność do unikania emocjonalnej bliskości z part­nerką, chociaż czuje się „zobowiązany" sprawiać jej przyjemność.Zdarzają się też przypadki (raczej rzadkie), że zahamowanie wytrysku wywołane jest strachem, że wytrysk w obrębie pochwy partnerki spowoduje ciążę. Mężczyzna może się obawiać, że ciąża, a ściślej mówiąc przyjście na świat dziecka, stanie się powodem konfliktu, że żona nie będzie już mu tak bardzo oddana. Są to mężczyźni ujawniający w stosunkach interpersonal­nych niedojrzałość. Potrzebują oni pomocy w celu nawiązania lepszej ko­munikacji z partnerką.Badania zgłaszanych przypadków wskazują, że niezdolność do wytrysku powodują różne przyczyny: wynikające z bardzo religijnego wychowania przekonanie, że seks to coś „nieczystego", nieporozumienia na tle prawdzi­wej bądź wyimaginowanej rozgrywki sił z partnerką, nieporozumienia wy­nikające z obaw, że mężczyzna zostanie porzucony przez partnerkę, jegjj nie będzie seksualnym supermenem, strach w związku z przejściowy^ zaburzeniami wytrysku, których występowanie, jak już nadmieniłem.
Większość mężczyzn osiąga wytrysk w trakcie masturbacji i niektórzy posługują się nią, by uwolnić się od napięcia seksualnego. Ta właśnie zdol­ność stanowi podstawę terapii, w której partnerka pieści mężczyznę i pociera prącie, doprowadzając go do orgazmu i wytrysku. W ten sposób mężczyzna z pomocą partnerki może uciec od swego psychicznego dylematu. Pierwszy krok w pokonywaniu tego zaburzenia to nabieranie przez part­nerów normalnego poglądu na seksualność. Tak jak w przypadku przed­wczesnego wytrysku, następuje to w dyskusjach z terapeutą i przez wzięcie udziału w programie opisanych już ćwiczeń.Terapeuta sugeruje zazwyczaj, by małżonkowie odbyli stosunek, w trak­cie którego żona osiąga orgazm, jeśli ma na to ochotę. Potem żona pieści męża tak długo, aż on zapragnie, by zaczęła dotykać jego prącia. Żona pieści członek i cały rejon genitalny ręką, ustami lub z pomocą wibratora, tak by zapewnić mężowi uzyskanie jak największej przyjemności. W ten sposób może on uzyskać orgazm i mieć wytrysk w sposób, który nie wy­wołuje poczucia zagrożenia ani obaw.

Po kilku tego rodzaju doświadczeniach mężczyzna stwierdza zazwyczaj, że może mieć szybki wytrysk i jest gotów do następnego etapu treningu.Teraz jest pobudzany, aż osiągnie wysoki poziom podniecenia i dojdzie do pierwszej części fazy orgazmu, kiedy wytrysk jest bardzo blisko. W tym momencie siedząca na mężczyźnie kobieta wkłada jego prącie do pochwy, nie zaprzestając w tym czasie ręcznego pobudzania. Kiedy prącie znajduje się już w jej pochwie, zaczyna napierać miednicą na leżącego pod nią mężczyznę. Zazwyczaj wystarcza to do wywołania orgazmu u mężczyzny, ale gdyby się nie udało, kobieta unosi się nad mężczyzną i rozpoczyna ponowną stymulację prącia ręką. Kiedy napięcie seksualne mężczyzny wzrasta do poziomu nieuchronnego wytrysku, informuje on o tym part­nerkę, która ponownie napiera na niego. Nie szkodzi, jeśli w tym czasie nastąpi wytrysk, przynajmniej przez kilka pierwszych treningów. Mężczy­zna „uczy się", że jest zdolny do wytrysku; jeśli nawet nie dojdzie do niego w pochwie, to obok. Blokada psychiczna zaczyna się kruszyć i wkrótce mężczyzna jest zdolny do wytrysku w pochwie kobiety. Kiedy czuje się już pewnie, może przyjąć pozycję klasyczną. Jego problem został rozwiązany.Jest rzeczą oczywistą, że wytrysk opóźniony stanowi przeciwieństwo wytrysku przedwczesnego. W obu przypadkach mężczyzna uzyskuje erek­cję, ale przy wytrysku przedwczesnym kończy zbyt szybko, podczas gdy przy wytrysku opóźnionym w ogóle nie może skończyć. Jednak w obu tych zaburzeniach seksualnych osiąga przynajmniej erekcję. Impotentowi nawet i to nie jest dane.